30 lipca 2014

Rozdział I

Dwudziestoczteroletni mężczyzna siedział w swoim gabinecie i wpatrywał się w widok z okna. Minęło siedem lat odkąd Voldemort został pokonany. Wszyscy śmierciożercy zostali skazani na pocałunek dementora, w tym również jego ojciec. Pomimo, że on również miał znak śmierciożercy po którym teraz została tylko szpecąca blizna udało mu się ocalić. Siebie i swoją matkę. Zrezygnował w ostatniej chwili. Gdyby nie to pewnie by teraz nie stał tu gdzie stoi. Wiedział, że ma ogromne szczęście jednak czuł pustkę, cierpiał na bezsenność, a gdy udało mu się zasnąć śniły mu się zwłoki ludzi, których kiedyś codziennie widywał w szkole, na korytarzach. Od czasu upadku Sami-Wiecie-Kogo utworzył wokół siebie mur przez który nikt nie miał do niego dostępu nawet jego własna matka. Tym bardziej było mu ciężko, gdyż musiał się nauczyć żyć na nowo. Mnisterstwo zdecydowało, że do odwołania zabrania się używania magii, Ci którzy próbowali jej użyć gniją teraz w Azkabanie. Zwykłe czynności na początku były dla niego ciężkie, pierwszy raz zaczął czarować mając 2 lata, a teraz nawet świeczki nie może zapalić za pomocą magii. Był ciekaw jak inni sobie radzą, ale nie miał odwagi się odezwać do kogoś ze szkolnych latach. Nieraz na korytarzu mijał Hermione Granger lub Ginny Weasley, ale nikogo poza tym. Chłopiec, który przeżył żyje gdzieś na drugim końcu świata szukając przygód, Ron Weasley za to tak się zachłysnął sławą, że nawet nie myśli o tym żeby pracować zarobkowo, wiedział że tak to się skończy, wiedział że Weasley jest słaby i sobie nie poradzi.
Z zamyśleń wyrwało go pukanie do drzwi.
-Proszę-powiedział bez odwracania się w stronę drzwi
-Panie Malfoy- to była jego sekretarka Stacy, ładna, miła i śliczna dziewczyna dopiero po szkole- Przypominam o pana spotkaniu za 10 minut u Ministra Magii.
-Dziękuję Stacy- zebrał dokumenty z biurka i już miał wyjść, gdy zauważył, że dziewczyna cały czasem się mu przygląda- Coś jeszcze?- zapytał u uniósł brew jak to miał w naturze
-Nie nic...tylko- zaczęła i podeszła bliżej swojego szefa, spojrzała mu głęboko w oczy, ale Draco był odporny na takie zaloty- Pański krawat jest krzywo zawiązany- bardzo powoli poprawiła Draco krawat. On wiedział o co jej chodzi, ale nie miał teraz czasu, aby jej kolejny raz tłumaczyć, że nic z tego nie będzie. Poza tym nie chciał awantur, bo nie miał ochoty na szukanie nowej sekretarki. Gdy skończyła mężczyzna szybkim krokiem wyszedł z gabinetu i ruszył w kierunku gabinetu Ministra Magii



***********************************************************************************



Była godzina 15:30 normalnie o tej godzinie spieszyła by się do domu, żeby zrobić Ronowi obiad. Inaczej rozpętałaby się straszna awantura, ale to już przeszłość. Czuła ulgę, tak ulgę, chociaż chyba nie powinna. 
Wreszcie miała czas dla siebie, nie musiała nic, mogła wszystko. Nie brakowało jej Rona, minął dopiero tydzień odkąd postanowiła go wyrzucić z mieszkania. Od czasu wojny coraz bardziej zachowywał się jak jakaś gwiazda rocka. Całymi dniami oglądał telewizor, lub sprawdzał co piszą o nim w gazetach. Nie mogła już tego znieść. Nie mogła żyć z takim człowiekiem. Teraz zaczynała nowe życie i nie było w nim miejsca dla niego. Właśnie szła na umówione spotkanie z Ministrem Magii. Zebrał chyba całe biuro, gdy weszła do sali kongresowej zobaczyła całą śmietankę Ministerstwa Magii. Byli to młodzi ludzie niektórych pamiętała ze szkolnych lat  Parvati, Neville, Blaise, Ginny i parę innych osób, których zupełnie nie kojarzyła, prawdopodobnie z innego oddziału. Usiadła na miejscu zajętym dla niej przez Ginny, zauważyła, że jeszcze dwa miejsca są wolne. Jedno oczywiście było Ministra a drugie... . I wtedy zobaczyła w drzwiach jego. Wcześniej nie chciała się do tego przyznać, ale wyprzystojniał odkąd byli w szkole. W garniturze na miarę prezentował się idealnie, było widać, że jest wysportowany. On również zauważył jej wzrok i obdarował ją swoim najlepszym uśmiechem po czym zajął miejsce na przeciwko Hermiony. Odwróciła od niego wzrok w momencie, w którym do pokoju wszedł Minister Jamie Nastor. Miał na około czterdzieści parę lat, ale z powodu licznych obowiązków posiwiału mu włosy i miał liczne zmarszczki na twarzy.
-Zebrałem Was tutaj drodzy pracownicy- zaczął dostojnym głosem- Ponieważ rada uznała, że powinnyśmy przywrócić Bal Magiczny który odbywał się od stulecie. Większość z Was pewnie nie ma pojęcia o czym mówi. Chodzi o to, że jeszcze przed wojną z... Voldemortem- dziwne ale dalej niektórzy mieli problem z wymówieniem tego nazwiska- Czarodzieje którzy ukończyli 21 lat mogli wziąć udział w balu na którym byli prezentowani światu. To było takie zaprezentowanie się w śmietańce towarzyskiej. Tak więc razem z radą uznaliśmy, że trzeba zacząć przywracać chociaż małą część naszego światka. 
-Panie Ministrze, a co z magią?- wszyscy spojrzeli w stronę skąd doszło pytania, 
Ginny, czy ty zawsze musisz się wyrwać z jakimś pytaniem- pomyślała Hermiona
-A więc panno Weasley, jeśli chodzi o magię to jesteśmy nieugięci. Na razie nie możemy sobie na to pozwolić, jest za wcześnie. Wracając do balu to zajmiemy się całą organizacją a bal, tak jak tradycja nakazuje odbędzie 11 kwietnia. Komisja również zagłosowała, że bal powienien się odbyć w Hogwarcie. Są jakieś pytanie?-rozejrzał się po sali- Nie dobrze. Posiedzenie uważam za zakończone. A i jeszcze jedno obecność obowiązkowa, nawet jeśli ktoś będzie miał zapalenie płuc ma się pojawić na balu-powiedział i opuścił salę po chwili wszyscy zaczęli wychodzić. Nie mogła uwierzyć nie była w Hogwarcie odkąd go odbudowali po wojnie. To wtedy pierwszy raz Draco Malfoy wpadł jej w oko. Był zupełnie inny niż zawsze. Miły, pomocny, nikogo nie obrażał, nie zmierzył wzrokiem. Pracował jak wszyscy. Nawet pomógł jej opatrzeć pierwszoroczniaków. To wtedy zauważyła zmiane, nie w jego zachowaniu, ale w oczach. Zawsze miał wzrok pogardy, za którym chował się strach, a wtedy był spokój. Chodź to dziwne, ale miał w oczach prawdziwy spokój i ulgę. Tak jak większość z nich wtedy. 
No nic-pomyślała- skoro ten bal ma być obowiązkowy to musi się wybrać z Ginny na zakupy. Nie pamięta kiedy była ostatni raz na jakimś balu, dlatego wiedziała że nie będzie miała nic odpowiedniego na tę okazję.
Spojrzała na zegarek. Ginny już kończy, ona też musi ją dogonić i dogadać szczegóły zakupowe


***********************************************************************************



Pierwszy post, proszę bądźcie łagodni :)
Mam nadzieje że Wam się podoba
Czekam z niecierpliwością na wasze opinie :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz