30 lipca 2014

Rozdział II

Znowu to samo. Szedł korytarzem Hogwartu, aż nagle na podłodze zobaczył ciała powyginane w nienaturalnych pozycjach. Oczy mieli otwarte, ale puste, usta były wygięte w bólu. Nagle poczuł szarpnięcie w okolicach kostki spojrzał w tamtą stronę. Blada, wychudzona ręka ściskała jego nogę tak, że zaczynał tracić w niej czucie. Próbował się wyrwać, ale to było na nic. Jego nogi zaczęły się zatapiać a on nie mógł się wyrwać. Coraz więcej rąk ciągnęło go w dół. Zaczął tracić powietrze, gdy poczuł ich ciężar na swojej klatce. Wiedział, że to już jest koniec. Wiedział, że z tego nie wyjdzie. Obudził się nagle cały spocony, spojrzał na zegarek 1:43. Wiedział, że już dzisiaj nie zaśnie. Czekała go kolejna bezsenna noc. Wstał z łóżka i poszedł do kuchni. Mieszkał w najmodniejszej dzielnicy Londynu, jego matka zaraz po wojnie sprzedała jego dom rodzinny. Mówiła, że straciła serce do tego domu, ale on wiedział, że to ma związek z jego ojcem. Widział w jej oczach jaką żywiła do niego niechęć, nawet wtedy gdy pojechali odebrać jego ciało z Azkabanu. Pochowali go w rodzinnej mogile, lecz Draco czuł, że to nie właściwe, że jego ojciec za te zbrodnie wykonane na rozkazy Voldemorta nie powinien nigdy spocząć w spokoju.  Wyjął z lodówki sok pomarańczowy i wypił prosto z kartonu. Przez ten koszmar zaschło mu w gardle. Nie wiedział co się dzieje, dlaczego dręczą go te koszmary, przecież to nie on pozabijał tych niewinnych ludzi. Usiadł przy stole kuchennym spojrzał jeszcze raz na zegarek 1:50. Już się do tego zaczął przyzwyczajać, zawsze wszystkie papiery, które miał do załatwienia zostawiał sobie na noc. Przynajmniej jakoś mijał mu ten czas i nie przewracał się bezsensu z boku na bok. Wziął teczkę ze stolika nawet nie zauważył kiedy mała koperta z niej wypadła na podłogę. Zaciekawiony podniósł ją, a teczke odłożył na stół kuchenny. Otworzył i zaczął czytać:

 Zaproszenie

Ministerstwo Magii zaprasza pana Dracona Malfoy na Bal Magiczny, który odbędzie się 11 kwietnia o godzinie 20:00 w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart.

Z poważaniem
Minister Magii

Nestor Liam


Nie miał ochoty tam iść, ale skoro jest to obowiązkowy bal, zresztą nie pamiętał kiedy ostatnio był na jakimś balu. Imprezował to się zgadza, ale nie w stylu tych gogusiów z wyższych sfer. To co teraz miał zawdzięczał tylko i wyłącznie sobie. Nagle usłyszał dźwięk komórki, spojrzał na wyświetlacz i już wiedział o co może chodzić
- Czego chcesz Blaise?Normalnie o tej godzinie ludzie śpią?- przywitał się z nim zimno
- Ale Dracusiu ty nie jesteś normalny- powiedział podpity Blaise, czym wywołał uśmiech na twarzy przyjaciela- Jestem w takim zajebistym klubie i tu są mega zajebiste laseczki i musisz tu być, bo jak nie, bo jak, bo- język zaczął mu się plątać, dlatego żeby nie przedłużać Draco zapytał się go gdzie jest i już po chwili ubrany w jeansy i koszulę wyszedł z domu łapiąc tylko kluczyki do swojego Audi.


***********************************************************************************

Nie mogła uwierzyć, że dała się wyciągnąć Ginny na taką imprezę. To zupełnie nie w jej stylu, ale musiała jakoś odreagować rozstanie z Ronem. Gdy już zaczęło jej szumieć w głowie podszedł do nich Blaise i zaczął się przymilać do Ginny. Niedługo nie minęło jak ich przyłapała na namiętnym pocałunku na środku parkietu. Siedzieli w boksie, gdy Blaise odszedł na chwilę zadzwonić Hermiona dorwała Ginny
- Ginny co ty wyprawiasz?- szepnęła jej do ucha
- Hermiona wyluzuj, przecież nie robie nic złego, poza tym też mogłabyś się rozerwać- puściła do niej oko i wróciła do picia Cosmopolitana.
Hermiona wzdychnęła głośno, ale w sumie Ginny miała racja. Musi się trochę rozerwać. Wypiła jeszcze dwa Cosmopolitany i do klubu wszedł Draco Malfoy. W jeansach i koszuli wyglądał mega seksownie, włosy miał trochę zmierzwione, być może Blaise obudził go. W sumie byłoby to logiczne w końcu był środek nocy. Pod wpływem wypitego alkoholu coraz wolniej przetwarzała wiadomości. Draco podszedł do nich
- Hej Smoku- krzyknął Blaise ponieważ muzyka grała tak głośno, że z łatwością by go zagłuszyła- Posłuchaj ta piękna pani- wskazał na Ginny- jest moja, ale myślę, że Hermiona nie będzie miała za złe jeśli się no wiesz...zajmiesz- puścił oko do Draco, który usiadł obok Hermiony. Mężczyzna nic nie zdążył odpowiedzieć, bo jego kumpel porwał rudowłosą dziewczynę na parkiet.
- Masz piękne oczy- wyrwało się Hermiona, nawet nie była świadoma, że powiedziała to na głos dopóki jej nie odpowiedział
-Dziękuję- spojrzał na tulącą się parę i w tej chwili poczuł jak głowa dziewczyny opada na jego ramienie- Chyba masz dość co?-lecz nie dostał żadnej odpowiedzi, a Hermiona tylko mocniej się w niego wtuliła.
Gdy w końcu Blaise z Ginny zeszli z parkietu, Draco przekazał im, że odwiezie Mione do domu, ale dopiero w samochodzie zorientował się, że nie ma pojęcia, gdzie ona mieszka, dlatego nie miał wyboru i zabrał ją do siebie do mieszkania. Położył ją do łóżka w swojej sypialni, nie miał pokoju gościnnego a i tak wiedział, że nie zaśnie tej nocy. Przebudziła się na chwilę i nie mogła się powstrzymać, był taki seksowny, delikatnie dotknęła ustami jego ust, nagle pocałunek z delikatnego niewinnego zaczął się przemieniać w namiętny i spragniony. Draco był jednak na tyle trzeźwy, przerwał pocałunek i przykrył dziewczynę kołdrą a ta chwile później zasnęła. Nie mógł tego zrobić, w każdym razie nie kiedy jest pijana. Już dawno nie przeżył takiego pocałunku, jego romanse na jedną noc odbywały się tylko po to, żeby zaspokoić żądze. Ale ten pocałunek to było co innego, czuł to. Zszedł po dokumenty i poszedł z nimi do gabinetu, z którego do rana nie wychodził.


***********************************************************************************

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz